Urodziła się 5 marca 1896 roku w Tarnowie w rodzinie Franciszka, pracownika Urzędu
Skarbowego i Antoniny. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Tarnowie podjęła naukę
w Seminarium Nauczycielskim Żeńskim, w którym uzyskała świadectwo dojrzałości w
1916 roku. Jej pierwszą placówką w zawodzie nauczycielskim była praca w Woli Radzieńskiej koło
Zamościa, gdzie dotąd nie było żadnej szkoły. Podejmując pionierski trud organizacji tej placówki,
przed południem uczyła dzieci, a wieczorami – ich rodziców, analfabetów. Prowadziła także teatr
amatorski dla dzieci a dla dorosłych wygłaszała pogadanki oświatowe. Uczyła więc całą wieś
zdobywając ogromny autorytet wśród miejscowej ludności.
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, świadoma braku znajomości podstawowych zagadnień polskości na odzyskanych terenach, zgłosiła się jako jedna z pierwszych nauczycielek do pracy na Śląsku, aby podjąć pracę wychowawczą i obywatelską. Rozpoczęła naukę w Szopienicach –Rodzieniu
w Szkole Powszechnej nr 1 i tam pracowała aż do wybuchu II wojny światowej.
Urodzona organizatorka i społecznica – sama mieszkająca w jednym pokoiku oświetlanym lampką karbidową – prowadziła szeroką działalność oświatową i patriotyczną zakładając Towarzystwo Polek, które organizowało kursy specjalistyczne i szkolenie kobiet, teatr amatorski i chór oraz inne formy pracy, tak bardzo potrzebnej w terenie dopiero przyłączonym do Polski.
Działała tez czynnie w Związku Młodzieży Polskiej do 1939 r.
Prawdziwą jednak jej pasją stała się praca w Związku Harcerstwa Polskiego. Po uzyskaniu specjalnego przeszkolenia, zorganizowała w Szkole Powszechnej nr 4 w Szopienicach drużynę harcerską. Była to ważna inicjatywa, gdyż na terenie tej szkoły mieściła się mniejszościowa szkoła niemiecka. Zadaniem tej drużyny było więc przeciwdziałanie niemieckiej propagandzie. Wkrótce Ziuta ( jak ją nazywano) zorganizowała w Szkole Powszechnej nr 7 Drużynę Harcerek im. Emilii Plater, która w 1936 roku została podzielona na dwie drużyny, młodszo- i starszo-harcerską. W 1935 roku uczestniczyła w Jubileuszowym Zlocie z okazji 25-lecia ZHP w Spale co trwale już związało ją z ruchem harcerskim. Jej zapał, energia i umiejętności organizacyjne sprawiły, że w latach 1935-1938 była Komendantką Hufca Harcerek w Szopienicach. Równocześnie aż do wybuchu wojny była członkiem Komendy Chorągwi Harcerek w Katowicach. W 1937 roku otrzymała stopień podharcmistrzyni. Prowadziła szereg obozów i szkoleń, w tym także w Szkole Instruktorek Harcerskich „na Buczu.” Organizowała wiece antywojenne na terenie Katowic.
Ostatni obóz dla instruktorek drużyn starszych tzw. „rajd gwiaździsty” po terenach COP-u zakończyła w Nisku, poczym odwiedziła rodzinny Tarnów. Tutaj jednak zaskoczyła ją wojna.
Otrzymała tutaj list od przyjaciół z Szopienic by nie wracała do domu, gdyż jest przez gestapo poszukiwana za swoją pro-polską działalność.
Druhna „Ziuta” pozostała więc u rodziny w Tarnowie ale nawiązała kontakt z innymi harcerkami z Chorągwi Śląskiej przebywającymi w Tarnowie. Były nimi: Władysława Frączkówna, Kamila Grzewińska, Maria Wardzałówna i Anna Zakówna.
Wspólnie zaczęły organizować pomoc dla przybywających do Tarnowa licznych wysiedlonych z Poznańskiego i Pomorza a u mieszczonych w szkołach w bardzo trudnych warunkach.
W związku z faktem, iż wysiedlonych stale przybywało – wśród nich wielu nauczycieli – brakowało nie tylko żywności ale podstawowych możliwości bytowania – postanowiły zorganizować po harcersku podejmowaną pomoc. Utworzyły Komitet Pomocy dla 126 wysiedlonych nauczycieli. Przewodniczącą została druhna Józefina kantor. W składzie zarządu byli :Kamila Grzewińska i jeden z wysiedlonych kolegów.
Po latach, w krótkim, rzeczowym sprawozdaniu, wymieniła różnorodną i nieocenioną w ówczesnej sytuacji działalność owego Komitetu liczącego w chwili jej aresztowania 143 osoby, nadmieniając o współpracy z „Caritasem”, z byłym burmistrzem dr Julianem Kryplewskim, dyrektorami szkół tarnowskich, z właścicielem młyna Szancerem, prezesem ZNP Władysławem Olszowskim i innymi. Wspólnymi siłami w tak krótkim i chaotycznym okresie doprowadziła do powstania 2 kuchni i pralni. Prowadzono także nasłuchy radiowe i kolportowano gazetkę „Polska Żyje”.
Aresztowana została w nocy 9 listopada 1940 r. Całe 10 miesięcy spędziła w tarnowskim więzieniu etapowym w celi, w której znajdowało się 27 więźniarek. Energiczna druhna Ziuta organizowała dla wszystkich gry zuchowe i zabawy, podnoszące je na duchu.
12 września 1941 roku przewieziono ich do stacji Fürstenberg w Brandenburgii, skąd esesmani z psami przewieźli je do obozu koncentracyjnego dla kobiet w Ravensbrück. 1 Osadzona w bloku 13. otrzymała numer obozowy 7621. Tutaj rozpoczął się nowy okres nie tylko jej życia ale przede wszystkim działalności społecznej. Już podczas odbywania kwarantanny 6-tygodniowej zrodziła się myśl zorganizowania drużyny harcerskiej. Wśród bowiem 119 kobiet wywiezionych we wrześniu 1941 r. z tarnowskiego więzienia, było już 26 przyszłych członkiń drużyny „Murów”.
Istnieje na ten temat już poważna literatura dokumentująca Jej działania i założonej przez Nią oraz współdziałających harcerek: hm Zofią Janczy z Nowego Sącza, hm Marią Rydarowską z Gorlic –drużyny harcerek „Mury”. Już na pierwszej zbiórce organizacyjnej w listopadzie 1941 r. wybrano to
godło a za hasło przyjęto słowo:„Przetrwamy”. Obserwując postępowanie kobiet w obozie, dostrzegała u wielu więźniarek postawę udzielania pomocy innym i wówczas podchodziła pytając „czy Pani nie była harcerką?” Zwykle odpowiedź była pozytywna. W ten sposób powstało 7 zastępów 2 drużyny „Mury”. Były to więc zastępy o godłach wpisujących się w „Mury” – „Żwiry”, „Cementy”, „Fundamenty”, „Kielnie”, „Cegły”, „Kamienie”, „Wody”. Profesor Helena Salska z Pabianic napisała słowa do pieśni drużyny śpiewanej na melodie: „Patrz Kościuszko”.
Mimo straszliwego rygoru obozowego, przez drużynę której hasłem było „Trwaj i innym pomóż
przetrwać” przeszło do końca istnienia obozu 102 członkinie. Po upadku Powstania Warszawskiego
gdy wśród zrabowanych rzeczy znalazły sztandar 13 Warszawskiej Drużyny Harcerek im. Zofii Wocalewskiej, druhna Ziuta, ukryła go do dnia wyjazdu z obozu. Gdy po oswobodzeniu skierowano je do Szwecji na leczenie, wjeżdżały z rozwiniętym sztandarem, przekazanym potem hm Jadwidze Gronostajskiej komendantce Chorągwi Warszawskiej.
W koszmarnych warunkach obozowych, praca programowa obejmowała kilka kierunków: czuwanie nad własną postawą, podtrzymywanie innych na duchu, orientowanie się w życiu całego lagru, pomoc wzajemna, propaganda polskości wśród 32 narodowości (i 160 tys. kobiet), utrwalanie pieśni harcerskich i tworzenie nowych. Przeprowadzano biegi na stopnie i sprawności, odbierano Przyrzeczenie od nowych dziewcząt. Wszystkie zajęcia harcerskie odbywały się wieczorami, po całodziennej 12 godzinnej pracy, odległej czasem o kilka kilometrów.
Kontynuując służbę harcerską pomagały sobie i innym w różny sposób np. dożywiając kobiety chore, „króliczki doświadczalne” na których przeprowadzano eksperymenty medyczne oraz dzieci obozowe, dla których nawet szyto ubranka w obozowej szwalni. Zdobywano leki, żywność
i odzież, ułatwiano wysyłanie grypsów i wzajemnych kontaktów. Nie zaniedbywano także możliwości wspólnego śpiewania pieśni harcerskich, kolęd, patriotycznych itp. jeżeli była taka okazja. Ponieważ w obozie było dużo nauczycielek, zorganizowano regularną naukę w zakresie szkoły powszechnej i średniej oraz seminaria przygotowawcze dla powojennych kandydatek do tego zawodu, (w 4-osobowych kompletach) urządzano wieczory poezji, dyskusje na różne tematy, wymieniano informacje zasłyszane z radia w lokalach komendy, w każdą niedzielę odbywały się referaty, wykłady z zakresu literatury, odczyty, pielęgnowano poezje, organizowano chóry i słuchowiska. Bywały choinki i jasełka z udziałem kobiet z innych bloków, nawet obcych narodowości. Prowadzono wspólne modlitwy. A modlono się dużo i serdecznie. Indywidualnie i wspólnie. Ponieważ pozbawione były posługi kapłańskiej, rolę wiodącą w organizowaniu nabożeństw objęła druhna Ziuta Kantor, sama głęboko wierząca. W 1941 r. blokowa na oczach więźniarek pobiła Józefę Kantor za takie właśnie nabożeństwo. Gdy w jesieni 1942 r. rozmieszczono więźniarki według narodowości, Polki tym bardziej kontynuowały wspólne nabożeństwa, mimo bardzo ostrego regulaminu obozowego. Modlitwy odtwarzano z pamięci, zapisywano w miarę możliwości lub uczono się na pamięć. Zaczęła się nawet rodzić poezja religijna np. „Credo” Haliny Golcowej czy „Modlitwa do Dzieciątka Jezus” Witkowskiej z Tarnowa oraz harcerska np. „Mazur Murów” Ryśki Masłowskiej.
Główną inicjatorką tych modlitw była Józefa Kantor nazywana z tej racji „proboszczem w spódnicy”.
Współwięźniarki mówią, że Jej zawdzięczają fakt, iż nie załamały się w obozowych warunkach.
Mówią wręcz „spowiadałyśmy się przed nią jak przed matką, co więcej, jak przed księdzem, a ona zapalała w zwątpiałych naszych sercach światło wiary i nadziei w Zwycięstwo”.
W miarę możliwości obozowych nabożeństwa prowadziły w oparciu o kalendarz liturgiczny Kościoła: Boże Narodzenie, Wielkanoc. W maju – nabożeństwa majowe, w październiku – różaniec, w Adwencie –
roraty, w Poście – „Gorzkie żale” i Drogę Krzyżową. W niedziele i święta w zakamarkach obozu, nabożeństwa z zapamiętaną liturgią Mszy św. do czasu gdy jedna z więźniarek przywiozła ze sobą mszał, który został przekazany J. Kantor. Nabożeństwa te prowadziły w kilku blokach, a sama inicjatorka doświadczała wielu przykrości z tego powodu od blokowych. Mimo wszystko nie ustawały w modlitwach, doświadczając wielu łask Bożych a nawet cudów, które znajdują odbicie w literaturze.
W Ravensbrück Józefa Kantor przebywała do 28 kwietnia 1945 r. kiedy za sprawą Szwedzkiego Czerwonego Krzyża została wraz z innymi więźniarkami przewieziona do Szwecji do miasta Trans na leczenie. Do Szopienic powróciła w listopadzie 1945 r. podejmując od razu pracę nauczycielską.
Powrót do domów, nie zrywał więzów jakie łączyły harcerki w obozie niemieckim. Miały między sobą kontakty, wymieniały swoje doświadczenia także w zakresie służby harcerskiej.
Józefa kantor włączyła się od razu w działalność harcerską, zostając hufcową Hufca Harcerek w Szopienicach. W latach 1946-1949 była członkiem Komendy Śląsko-Dąbrowskiej Chorągwi Harcerek.
Po reaktywowaniu ZHP w 1956 r. została członkiem Komendy Hufca w Szopienicach do 1969.r., w którym to roku przeszła na emeryturę. Odtąd całym sercem oddała się pracy społecznej. Zadbała o spisywanie wspomnień i wydawnictwa dotyczące obozu w Ravensbrück, także o odbudowę więzów harcerskich ze swymi druhnami. Jak wspomina druhna Katarzyna Mateja z Rudy Śląskiej „to dzięki niej bywałyśmy zapraszane przez władze harcerskie takich miast jak: Katowice, Chorzów, Łódź, Poznań, Wrocław, Oleśnica, Warszawa, w której zostałyśmy odznaczone „Złotym Krzyżem za zasługi dla ZHP” przez Naczelnika ZHP dha Wojciechowskiego. Niestrudzona nauczycielka i pedagog prowadziła nas do Sanktuariów Maryjnych w kraju i za granicą, sprawiła, iż więzi zadzierzgnięte w obozie ravensbruckim przetrwały do dnia dzisiejszego.”
Od 1970 r. organizowała zjazdy byłych członkiń drużyny „Mury” – w 1970 r. w Chorzowie, 1972 r. w Łodzi, w 1975 r. w Poznaniu, w 1976 r. w Warszawie, 1980 r. w Olesnicy i 1983 r. w Tarnowie. Prócz nich zgodnie z wcześniejszym ślubowaniem – coroczne pielgrzymki na Jasną Górę. W czasie takiej 30-tej pielgrzymki do Częstochowy, złożyły Matce Boskiej jako votum wdzięczności za uratowanie, urnę z prochami koleżanek pomordowanych w Ravensbrück. Na tych spotkaniach informowały się wzajemnie o wypełnieniu podjętego w obozie zobowiązania, że po powrocie do domów, założą w swoim środowisku drużynę harcerską. I tak było. Nawet te, które zostały zagranicą, też zakładały drużyny.
Ze swojej szczupłej nauczycielskiej pensji Druhna Ziuta pomagała w kształceniu dwóch dolnych uczniów (z jednej klasy), którzy zostali kapłanami. Obydwaj już nie żyją. Sama jako głęboko wierząca, mówiła niesłychanie przekonywująco o Bogu, Zdarzało się, że przemawiała w kościołach z ambony, raz nawet w obecności kilku biskupów nieświadomych kim Ona jest. Ale ponieważ mówiła przekonująco o tym jak Pan Bóg wpływał na życie poszczególnych więźniarek, przytaczając autentyczne przykłady – była wiarygodnym świadkiem wiary.
W okresie stanu wojennego w kwietniu 1983 r. na zaproszenie Kręgu Starszych Harcerek z Tarnowa, odwiedziła Tarnów wraz z grupą swoich 19 druhen. To był kolejny Zjazd „Murów”. Wobec trudnej sytuacji politycznej i tym bardziej finansowej, 3-dniowy pobyt w hotelu „Tarnovia” finansowali pp. Halina i Mieczysław Fistkowie. Nawiązany wówczas kontakt przekształcił się w stałą przyjaźń i coroczne, przez 25 lat, wielotygodniowe pobyty w domku wczasowym Haliny Fistkowej w Piwnicznej-Kosarzyskach, córki byłej więźniarki w Ravensbrück, Walerii Wypiórowej z zastępu „Cementów”. Z tego okresu pozostała ciekawa „Księga Pamiątkowa” uczestniczek wczasów w Kosarzyskach. Mimo traktowania tego pobytu wypoczynkowo, prowadzono tryb życia harcerski, kończony wieczornymi kominkami z gawędami zawsze na jakiś społecznie ważny temat. Są w tej księdze także wiersze, których autorkami są byłe członkinie „Murów”. doceniające szczególnie wartość życia w kontakcie z przyrodą.
Józefa Kantor rodziny nie założyła. Do końca życia pozostała wierna formom życia harcerskiego, pozdrawiając znajome słowem „Czuwaj”, kontynuując formy życia towarzyskiego w konwencji harcerskiej, zawsze przez piękne pieśni harcerskie. Kiedy tuż przed śmiercią znalazła się w szpitalu (mając już 94 lata), nadal wesoła i śpiewająca harcerskie pieśni, sąsiadki z sali pytały o przyczynę tej radości. Wówczas Ona odpowiedziała: „ Dzisiaj wybieram się do nieba i jak tu się nie radować.” Rzeczywiście zmarła w tym samym dniu 25 września 1990 r. Ludzie, którzy Ją znali mówili, że była święta. Pochowana została w Szopienicach na cmentarzu przy ul. Brynicy.
Odznaczona: Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem „Za Zasługi dla ZHP”, Orderem Papieskim „Pro Ecclesia et Pontifice”, Złotą Odznaką ZNP, Odznaką Harcerskiej Służby Ziemi Śląskiej, Złotą Odznaką Zasłużonemu w Rozwoju Województwa Katowickiego.
Uchwałą Rady Miasta Katowice z 25 VI 2007 r. została patronką Szkoły Podstawowej nr 42 przy ul. Wiosny Ludów, a 24 października 2007 roku na fasadzie budynku Szkoły odsłonięto tablicę upamiętniającą to wydarzenie. Tablicę odsłonił bratanek – Józef Kantor.
W 5-tą rocznice Jej śmierci delegacja Kręgu Starszych Harcerek z Tarnowa uczestniczyła w uroczystości wbudowania tablicy pamiątkowej w kościele w Szopienicach 24 IX 1995 r.
W 1995 roku ulicę imieniem Karola Marksa w Katowicach-Szopienicach zmieniono na imieniem Józefy Kantorównej.
W pamięci swoich druhen pozostała jako mała, drobna, zwinna, zawsze uśmiechnięta i pogodna, zawsze gotowa służyć ludziom, reagująca na każdą potrzebę, niezwykła organizatorka, umiejąca działać w każdych okolicznościach, zaszczepiać w ludziach wiarę w Boga i Jego opiekę – słowem – całym życiem służąca Bogu, Polsce i ludziom.
=====================================================================
PS
Kilkanaście lat temu wniosek o wyniesienie na ołtarze druhny Józefy Kantor złożyła do Kurii Diecezjalnej w Katowicach jedna z więźniarek – Maria Kurcjuszowa. Podobno poparła wniosek redakcja „Apostolstwa Chorych”. Jednym z wymienionych kapłanów, którym pomogła się wykształcić był ks. Henryk Panek, późniejszy proboszcz w Żorach. Nazwiska drugiego nie zapamiętano.
Przypisy:
1 Był to pierwszy obóz koncentracyjny dla kobiet na Tereni III Rzeszy, założony w pobliżu miasteczka Furstenberg
Już w 1938 r. Początkowo był on miejscem odosobnienia dla niemieckich opozycjonistów reżimu hitlerowskiego.
Po wybuchu II wojny światowej w 1939 r. stał się on międzynarodowym obozem kobiecym. Pierwsze Polki przywieziono do R. już we wrześniu 1939 r. najpierw z terenów ówczesnych Niemiec. W latach 1939-1945 przez R. przeszło około 132 tys. kobiet z 27 narodowości. W tym Polek 40 tys., z których zginęło 17 tys. Były to przeważnie nauczycielki oraz działaczki społeczne, lekarki i młode harcerki. Po upadku Powstania Warszawskiego przywieziono 12 tys. kobiet, które wkrótce urodziły 800 dzieci, z nich przeżyło tylko 30 noworodków. Cyt. za „”Apostolstwo Chorych” nr 10 –X 1975 r.
„Poligon doświadczalny ludobójstwa”.
2 Zastępowymi były: Zofia Janczy z Nowego Sącza, Maria Rydarowska z Gorlic, Janina Krygier z Tomaszowa Maz. Aleksandra Rybska z Warszawy, Władysława Jasnoszowa z Rzeszowa, Aniela Widełówna z Bielska i Kazimiera Bobrowska
z Poznania.
Bibliografia:
„Apostolstwo Chorych” nr 10 – X 1975
D. Brzosko-Mędryk, Mury w Ranensbrück, Warszawa 1979
W. Biedrzyńska, Ravensbrück, kobiecy obóz koncentracyjny, Warszawa 1961
K. Heska-Kwaśniewicz, Józefa Kantor, mps w zbiorach autorki
J. Kantor, Wspomnienia – dot. Komitetu Pomocy w 1939/40 – mps. w zbiorach autorki.
J. Kantor, Szary człowiek w pasiaku – mps w zbiorach autorki
W. Kiedrzyńska, Ravensbrück, Warszawa 1965
„Mury” harcerska drużyna w Ravensbrück, Katowice 1986
W. Półtawska, I boję się snów, Warszawa 1998
Relacja J. Kantor przesłana autorce, mps. w zbiorach autorki
A. Gierczyk, „Serca niezagasłe” wspomnienia więźniarek z Ravensbrück, W-wa 1975
J. Skiba, Józefa Kantor, „Ziuta”, Gazeta Wyborcza IX 2005
U. Wińska, Zwyciężyły wartości, Marpress, Gdańsk, 1985
M. Zychowska, Zbiory własne autorki.
A. Dmochowski, Polskość na polu walki – wywiad z Wandą Półtawską, „Gazeta Polska” z 17.04.2013
Tekst autorstwa dr Marii Żychowskiej opublikowany w Roczniku Tarnowskim nr 22-23, 2017-2018, str.: 36-39, udostępniony za zgodą redakcji Rocznika Tarnowskiego i Autorki