„Jeżeli echo ich głosów zamilknie – zginiemy” – nie zginą, bo są młodzi, którzy pamięć o kobietach niezłomnych, dzielnych, gotowych poświęcić życie dla wartości, które były im wpojone, a wiele z Nich życie straciło, więźniarkach niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet i dzieci Ravensbrück, będą zachowywali, pielęgnowali i przekazywali dalszym pokoleniom. Takie przekonanie wyniosłam po wysłuchaniu koncertu Michała Książka „Mury”, który odbył się 22 stycznia b.r. w teatrze im. Ludwika Solskiego w Tanowie.
Michał Książek, młody człowiek, prawnuk Walerii Wypór, więźniarki KL Ravensbrück, który umie słuchać, który „dużo myśli”, który próbuje rozwiązać dylematy współczesnego świata, który walczy o zachowanie wartości, które giną i coraz mniej są doceniane. Ale o jakie wartości chodzi? O miłość, wytrwałość, umiejętność ocenienia co dobre a co złe, dokonywania życiowych wyborów, niekiedy trudnych aby nie sprzeniewierzyć się swoim zasadom, wyzbycie się egoizmu, zwrócenie ku drugiemu człowiekowi. To są właśnie te wartości, o zachowanie których walczyły więźniarki w Ravensbrück.
Koncert „Mury” Michała Książka, był dla mnie wielkim przeżyciem. Jechałam z Krakowa do Tarnowa w niedzielne popołudnie z wielkim przejęciem i radością, że znowu przejdę ulicami rodzinnego miasta, zatrzymam się na rynku, wstąpię do katedry, znajdę się po tylu latach w sali teatru im. Ludwika Solskiego. Ale myśli moje skupiały się na mojej Mamie i Jej tarnowskich i z innych miast koleżankach, z którymi przeżyła tragiczne lata w KL Ravensbrück. Nie znałam twórczości Michała i oczekiwałam, że muzyka „Murów” będzie spokojna jak tafla jeziora Schwedt w pobliżu obozu, swoistego wspólnego grobu więźniarek. Ale się myliłam. Musiał minąć tydzień abym zrozumiała i przemyślała intencje Michała. Muzyka była głośna, agresywna, przejmująca, a w połączeniu z efektami świetlnymi atakowała wszystkie nasze zmysły. Teksty raczej wypowiadane niż śpiewane docierały do mnie jak uderzenia intensywnego deszczu o parapet lub szyby. To było męczące dla oczu i uszu. Dzisiaj zrozumiałam, że o to chyba chodziło Michałowi – to był krzyk, obudźcie się! Jeszcze nie jest za późno. Nie stawiajcie murów między sobą. Słuchajcie co mówią Ci, którzy przeżyli – głos dr Wandy Półtawskiej, więźniarki KL Ravensbrück, ofiary eksperymentów pseudomedycznych, przemawiającej z ekranu pomiędzy utworami, uparcie zmuszał nas do odpowiedzi na pytanie czy wiemy w jakim kierunku idziemy? Czy dokonaliśmy dobrych wyborów. Jakie wartości uznajemy?
Po koncercie świadectwo o kobietach, które przeżyły koszmar KL Ravensbrück, dawały córki więźniarek – Helena Fistek córka Walerii Wypiór, Maria Lorenz córka Katarzyny Mateji, Elżbieta Kuta córka Jadwigi Kuty. Z tych wspomnień wyłonił się obraz kobiet, które mimo dramatycznych przeżyć umiały wybaczać, śmiać się, pomagać innym, aktywnie włączać się w życie. Wypowiedź Barabary Oratowskiej, kierownika Muzeum pod Zegarem w Lublinie pozwala wierzyć, że dokumenty i pamiątki są pod Jej opieką dobrze zabezpieczone, a życiowe losy tarnowskich więźniarek będą opisane przez Marię Żychowską, która ze skrupulatnością i dokładnością historyka kolekcjonuje dokumenty. Na zakończenie dostałyśmy czerwone róże – róża z drutem kolczastym zamiast łodygi jest symbolem Ravensbrück. Na tafli jeziora Schwedt, w rocznice wyzwolenia obozu rzucane są kwiaty – róże czerwone otaczają białe – te czerwone symbolizują matki, białe bezbronne dzieci.
Zdjęcia autorstwa Justyny Żabickiej.
Post scriptum
Na koncert zaprosiłam dwoje młodych – Justynę i Piotra Żabickich – biologów, botaników, doktorantów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Miałam wątpliwości czy będą problematyką obozową zainteresowani. Wzruszył mnie list, który do mnie przysłali, którego fragmenty zacytuję za Ich zgodą: „Nie mieliśmy jeszcze okazji z Piotrem porozmawiać z Panią na temat naszego pobytu w Tarnowie, dlatego chciałabym napisać kilka słów w mailu. Trudno mi nawet wyrazić słowami jak ważny był to dla nas wyjazd. Bardzo dziękujemy, że mogliśmy uczestniczyć z Panią w tak ważnym wydarzeniu. Koncert i nagrane wypowiedzi Pani Wandy Półtawskiej były niesamowite, myślę, że te fragmenty wywiadu zostaną z nami na zawsze. Wypowiedzi Pani, Pani Fistek oraz innych osób po koncercie, wywarły na nas ogromne wrażenie. Łzy, które płynęły z naszych oczu były spowodowane smutkiem (przerażające i tragiczne losy kobiet w obozie Ravensbrück), wzruszeniem związanym z tym jakimi wspaniałymi osobami były wspominane więźniarki oraz tym, że osoby, które je tak bardzo kochały walczą do dzisiaj aby świat nie zapomniał. Spotkanie z Panią Fistek przed koncertem i jej opowieści także były bardzo wzruszające. Z wyrazami szacunku,
Justyna i Piotr”. Zatem pamięć o Nich nie zaginie kiedy są tak wrażliwi młodzi ludzie wokół nas.
Elżbieta Kuta
Kraków 30 stycznia 2017 r.