byłą więźniarkę niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück.
Była cenionym architektem, artystką fotografikiem, dokumentalistką.
Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Pani Ireny Elgas-Markiewicz która zmarła 16 października 2019 roku w Krakowie przeżywszy 98 lat. Urodziła się 14 października 1921 roku w Rzeszowie. Zmarła 16 października 2019 r. – w dwa dni po swoich urodzinach. Wydawało się, że siłą woli życia przezwycięży słabość. Uśmiechem skrywała smutek z niedołężności, iskierkami w jasnych oczach dawała nam nadzieję. W chwilach zaburzeń świadomości wspominała swojego ojca, w wyobraźni widziała swoje piękne zdjęcia, zwłaszcza zdjęcia pędzących koni w grupie, z przywódcą na czele, we mgle. Te piękne zdjęcia, mam w swoim domowym archiwum. Dostałam od Pani Ireny z dedykacją i Jej artystyczną pieczątką. O tych zdjęciach wspominałam w ostatniej z Nią rozmowie. Życie miała długie, po czasie dramatów wojennych następowały lata spełniania marzeń w sportach (narciarstwo, szybowce, wspinaczki górskie, wycieczki do obcych krajów), w sztuce, w rodzinie. Mieszkała w Krakowie w domu, który sama zaprojektowała, w otoczeniu tysięcy archiwaliów, które ciągle przeglądała, bo prowadziły Ją w przeszłość. Chciała oddać do archiwum Armii Krajowej i Ravensbrück oryginały dokumentów i zdjęcia, medale, odznaczenia, ale za chwilę już było Jej żal rozstawać się z tymi pamiątkami i wracały do pudeł na półki. Kawałki materiału z pasiaków obozowych przekazała jako rekwizyty na wystawy związane z tematyką KL Ravensbrück.
Pracę konspiracyjną rozpoczęła w jesieni 1939 roku jako harcerka włączając się w działalność Związku Walki Zbrojnej w Rzeszowie. W marcu 1940 aresztowana przez Gestapo i więziona w Rzeszowie i Tarnowie. 12 września 1940 r. została wywieziona Sondertransportem Tarnów do niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Ravensbrück (nr obozowy 4569) gdzie była więziona do stycznia 1942 r. Obóz opuściła dzięki staraniom rodziny, której udało się za wysoką cenę Ją wykupić. Po powrocie z obozu włączyła się w konspiracyjną działalność Armii Krajowej jako sanitariuszka i kurierka.
Życie powojenne związała z Krakowem. Po traumatycznych latach mogła poświęcić się swoim pasjom i założyć rodzinę. Po wojnie rozpoczęła studia na Wydziale Architektury. Dyplom otrzymała w 1952 r. Pracę rozpoczęła w Kierownictwie Odnowienia Zamku Królewskiego na Wawelu u prof. Alfreda Majewskiego. Na Wawelu pracowała do 1989 roku biorąc czynny udział jako st. projektant i inspektor nadzoru przy pracach konserwatorskich, oraz jak pisze prof. A. Majewski „.. szczególnie zasłużona dla odbudowy zamku w Baranowie, a także szeregu zamków Polski Południowej, takich jak zamek w Krasiczynie, Czorsztynie, Niedzicy, Wiśniczu i zamku Krzysztopór w Ujeździe.”
Jako wnuczka Leopoldyny Januszowej, pionierki polskiej fotografii i Edwarda Janusza znanego rzeszowskiego fotografa (Rzeszowskie janusze film dokumentalny o rodzinie), zamiłowanie do fotografii artystycznej odziedziczyła po dziadkach. W swoim dorobku ma opracowania dokumentacji fotograficznej zamków polskich (Baranów Sandomierski, Czorsztyn, Łańcut, Nidzica, Wawel). Była autorką/współautorką wielu wystaw fotograficznych. W latach 1961-1981 pełniła funkcje prezesa i wiceprezesa Zarządu Okręgu Krakowskiego Związku Polskich Artystów Fotografików. Za twórczość fotograficzną, opiekę nad zabytkami była wielokrotnie nagradzana. W 2008 roku fotografie Ireny Elgas-Markiewicz były prezentowane w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki na wystawie pt.: Dokumentalistki – polskie fotografki XX wieku.
Kochała życie, była dzielna, w chorobie cierpliwa, nie skarżyła się na swój los, ludzi darzyła sympatią. Była bardzo gościnna i troskliwa, interesowała się życiem osób, które Ją odwiedzały. Często, pomimo słabych sił, przygotowywała dla gości swój ulubiony deser. Była bardzo zainteresowana nowinkami technologicznymi, potrafiła pracować na komputerze, drukować, skanować dokumenty. Ze wspomnień Justyny, doktorantki UJ, która Panią Irenę odwiedzała i próbowała archiwizować Jej dokumenty: „…pytała też o moje badania naukowe i nie tylko słuchała z zaciekawieniem opowieści na ten temat ale zadawała dużo pytań.”
Zostały wspomnienia – domu Pani Ireny, fragmentów rozmów, uścisków dłoni, ciepłych uśmiechów. Zostały pamiątki i te pędzące konie na zdjęciach.
Zmarła w swoim domu, otoczona troskliwą opieką najbliższych, swojej córki Ewy. Doczekała się wnuków i prawnuków, których kochała i często o Nich opowiadała.
Żegnamy szlachetnego człowieka, kochająca Matkę, Babcię i Prababcię,
Artystkę i Świadka Historii.
Rodzinie Zmarłej składamy najszczersze kondolencje.
Z wyrazami żalu i szczerego współczucia.