Dnia 11 grudnia 2022 r., ukończywszy 96 lat, odeszła do Pana Anna Paulina, Bronisława Puchajda z domu Żelechowska, córka Andrzeja i Józefy z d. Nowosielska ur. 20 kwietnia 1926 r. w Krakowie, harcerka liceum w Wieliczce, uczestniczka Powstania Warszawskiego, więźniarka KL Ravensbrück. Pogrzeb odbył się 17 grudnia w miejscowości Boby (woj. Lubelskie). Msza św. żałobna została odprawiona w kościele parafialnym pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa, następnie odprowadzono zmarłą na cmentarz, gdzie została pochowana w grobowcu rodzinnym.
W czasie Powstania Warszawskiego działała jako sanitariuszka, zaangażowała się w pomoc medyczną w polowym szpitalu dr Raczka przy ul. Śmiałej. Z nocnego dyżuru w szpitalu powróciła w chwili, gdy żołdacy niemieccy wyrzucali wszystkich mieszkańców z Żoliborza. Prowadzono ich przez gruzy Warszawy do kościoła na Woli, skąd transportem – wagonami towarowymi, zawieziono do obozu przejściowego w Pruszkowie. Segregowanie – oddzielanie mężczyzn od kobiet i dzieci trwało 2 czy 3 dni. Następnie wygarnięto ostatnią grupę 70 osób, w tym Annę z rodzicami i siostrą Ewą. Około 8 października 1944 r. transport wagonów towarowych z polskimi więźniami zatrzymał się na terenie obozu koncentracyjnego Neuengamme pod Hamburgiem. Brutalnie oddzielono mężczyzn od kobiet i dzieci, pozostawiając ich w tym obozie. Tam, 8 stycznia 1945 r., zginął ojciec Anny. Prochy rozsypano na ziemię, na której teraz postawiono pomnik pamięci. Anna z matką i siostrą Ewą zostały osadzone w obozie koncentracyjnym Ravensbrück, przeszły gehennę głodu, ciężkiej pracy ponad siły, zimna, a przede wszystkim pozbawienia wolności. Wracając z matką i siostrą do Polski, w kwietniu 1945 r. dotarły do Ziem Odzyskanych. Osiedliły się w miejscowości Konigsberg, obecnie Chojna. Anna rozpoczęła pracę w Urzędzie Miasta. W czerwcu 1947 r. wyszła za mąż za Jana Puchajdę, wówczas porucznika, który został nagle przeniesiony do cywila i rozpoczął pracę w nadleśnictwie. Kolejnym miejscem osiedlenia była wieś Kozarów w woj. lubelskim.
Niedożywienie, ciężka praca i tragiczne warunki, jakie przeżyła w obozie, nie tylko sama pracując, ale starając się pomóc mamie i siostrze, odbiły się mocno na jej zdrowiu.
Anna była wspaniałą osobą, serdeczną, spokojną i troskliwą. Zawsze gotowa do pomocy całej rodzinie i wszystkim potrzebującym. Zawsze gromadziła całą rodzinę wokół siebie. Była szczęśliwą matką i babcią i prababcią. Jej dzieci do ostatniej chwili zapewniały Jej nadzwyczajną opiekę w Jej domu.
Odeszła od nas, ale pozostanie w naszych sercach.
Ewa Żelechowska-Stolzman, siostra Anny